Kategorie

Pages

13 marca 2016

Thaisty - Tajskie jedzenie w Warszawie. Warsaw Must be!

Thaisty, Thaisty, ohhh Thaisty...

Miejsce o którym nie sposób nie usłyszeć, miejsce w którym zawsze jest pełna sala, miejsce do którego chce się wracać!

Pierwsze drzwi i same przejście do głównej sali może i nie prezentują się najlepiej, ale tu za nimi ukazuje się bardzo przyjemne dla oka wnętrze z przeszkloną kuchnią na wprost. Bardzo przestrzennie ( efekt ten potęgują lustra) i przytulnie- piękna gra światła o idealnej temperaturze barwowej . Wokół otacza nas drewno- ściana z mnóstwem belek tworząca ciekawą formę i cudowne, grube blaty od stołów( mam słabość do drewna, najbardziej zachwyciły mnie te tuż przy kuchni). 

Szefową kuchni jest Chanunkan Duangkumma - jedna z najlepszych szefów kuchni tajskiej w Polsce!

Na miejscu zamawiam popularną zupę z kaczki i pekan bun, na wynos zabieram ze sobą pad thai z krewetkami. 

Pekin bun
To pszenna bułka robiona na parze wypełniona sałatą, kaczką po pekińsku, porem i sosem śliwkowym. Bułeczka jest ciepła, niesamowicie puszysta, przyjemnie przykleja się do podniebienia, mięso z kaczki idealnie współgra z sosem, który jest przepyszny i jak dla mnie mogłoby być go troszkę więcej.

Zupa z kaczki
Numer jeden, pozycja obowiązkowa!
Niezwykle esencjonalny bulion, bardzo wyrazisty, po doprawieniu nabiera ostrości i większej słodkości. Wszystko oczywiście możemy równoważyć sami pod swoje podniebienie, dzięki trzem różnym sosom, które dostaje się wraz z zupą. 

Nie mieszkam w Warszawie, jestem tam przejazdem lub w sprawach biznesowych, ale odkąd w Thaisty byłam pierwszy raz z 1,5 miesiąca temu odwiedziłam jeszcze 3 razy. Niestety z braku czasu nie dane było mi jeść na miejscu, dlatego na wynos zawsze brałam ze sobą zupę z kaczki ( bardzo dobrze zapakowana, oddzielnie makaron, bulion i sos, za to ogromny plus!) raz wzięłam pekin bun ( na drugi dzień smakuje bardzo dobrze, oczywiście to już nie jest 100 %, ale takie 65 %, czyli dla takich zbzikowanych jak ja, nadal smacznie! ) Pad thai z krewetkami - jadłam w samochodzie zaraz po jego zamówieniu. Bardzo dobrze zapakowany, szczelnie zgrzany pojemnik grubą folią. Jędrne krewetki, miękkie tofu, orzeszki, chili, kiełki, limonka. Bardzo dobry! Jadłam palcami, mając wypchane policzki! Bardzo duża porcja, idealna dla takiego łasucha jak ja.
Raz czekając na zamówienie dodatkowo zamówiłam lody z czarnego sezamu. Smaczne, mało słodkie, o przyjemnym ziemistym posmaku. 
Jedynym daniem, które mi nie do końca podpasywało było curry z wołowiny Gaeng Paeng Neua, głównie ze względu na dość twardy rostbef.

Wspominałam już o przemiłym zespole, który zajmuje się nami już po przekroczeniu pierwszego kroku? Nie?! 
Manager sali, kelnerzy i kucharze są bardzo uprzejmi, pomocni i uśmiechnięci oraz chętni do rozmów! Czas, który mija mi  przy oczekiwaniu na zamówienie leci znacznie szybciej, a wręcz niezauważalnie! 

Na liście dań do wypróbowania mam jeszcze parę pozycji, dlatego wpis z czasem będzie uzupełniany o nową treść i zdjęcia. 



Informacje praktyczne:

Plac Bankowy 4
poniedziałek: 16:oo – 23:oo
wtorek – niedziela: 11:oo – 23:oo
730 000 024
restauracja@thaisty.pl
Facebook: Thaisty
My facebook: Polish Country House Kitchen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



"Jedzenie smakuje znacznie lepiej, gdy dzielisz się nim z bliskimi"